Krynica jak z bajki
Data wpisu:Czas czytania: 12 min
Obejrzyj galerię: Krynica Bajkowa '25
Dawno, dawno temu… w Krynicy
Przechodząc obok Starych Łazienek Mineralnych w Krynicy, rzucił mi się w oczy tajemniczy baner: „Muzeum Dawno, dawno temu…”. W Internecie miejsce to reklamuje się jako pełne krasnali, gnomów i innych baśniowych stworzeń. Jest ono stosunkowo świeże, działa od zaledwie kilkunastu miesięcy, a zapoczątkował je pewien kolekcjoner, który postanowił podzielić się ze światem swoją pasją. To właśnie mnie zaintrygowało. Takie miejsca to zawsze cenne źródło inspiracji.
Nikon D300 + Nikkor DX AF-S 35mm f/1.8G
Po pokonaniu schodków na pierwsze piętro, zignorowaniu drogowskazów do sal zabiegowych (Stare Łazienki to przede wszystkim budynek uzdrowiskowy) i pokonaniu tajemniczych drzwi wchodzimy do innego świata, jak z baśni. Przede wszystkim gnomy, gnomy i jeszcze raz gnomy, gdzie okiem tylko sięgnąć. Typowo ogrodowe, ceramiczne, szklane, te większe i wręcz miniaturowe. Sprawiały wrażenie, że raczej zajmują się sobą i swoimi zajęciami. Grały sobie w karty, pilnowały kuferków ze skarbami, zagrabiały listowie, doglądały ogródka. Niektóre z nich obserwowały nas jednak w bardzo sugestywny sposób, jakby knuły. Prawdopodobnie planowały jak nas tu zatrzymać. Właściciel wystawcy na wejściu coś mówił o założeniu sobie czapek na głowę… może tak właśnie pozyskują te krasnale? Błądzisz po tych pomieszczeniach, wpatrując się w te figurki, aż w końcu wyrasta Ci broda, zakładasz czerwoną czapkę i sam wskakujesz do gabloty?
Nikon D300 + Nikkor DX AF-S 35mm f/1.8G
Krasnale mają bogatą historię w europejskim folklorze, a ich korzenie sięgają różnych tradycji i kultur. Wbrew powszechnemu mniemaniu, nie są wyłącznie germańskim wymysłem. Różne warianty można znaleźć w folklorze słowiańskim czy celtyckim, a w zależności od kręgu kulturowego nazywano je inaczej i przypisywano im różne cechy. Te znane z bajek Disneya to jedynie ugrzeczniona wersja, dostosowana do poprawnej politycznie rzeczywistości. Według niektórych przekazów, bliżej im było do typowego Janusza biznesu – potrafiły kraść, oszukiwać, porywać, a za najmniejszą obrazę nawet rzucać klątwy. Mogły być też wyrozumiałe, honorowe i pomocne. Czyli zupełnie jak ludzie, z tą różnicą, że zawsze były kojarzone z siłami natury. Krasnal to synonim mistrza rzemiosła i strażnika starożytnej wiedzy.
Nikon D300 + Nikkor DX AF-S 35mm f/1.8G
Nie dziwi więc misterna precyzja ich wykonania. Warto podkreślić kunszt twórców-rzemieślników, którzy stworzyli te figurki. Czy to drewno, czy ceramika, każdy krasnal urzekał jakością mimo upływu lat. W szczególności ekspresja ich twarzy, ta potrafiła wzbudzać dreszcze, jakby faktycznie były żywe. W każdej chwili mogły zeskoczyć z wystawki i kopnąć nas w kostkę albo zwędzić portfel.
Nikon D300 + Nikkor DX AF-S 35mm f/1.8G
Muzeum Dawno, dawno temu to nie tylko krasnale, chociaż to one tam dyktują warunki. Oprócz nich w ekspozycjach znajdują się różnego rodzaju przedmioty użytku codziennego, które niegdyś gościły w dobrych domach. Gustownie wykonane kałamarze, szklane laski, stojaczki na cygara i zapałki, porcelanowe zestawy do herbaty. Spotkaliśmy tam również zające, żaby, koty, ptaki, a nawet świnie tańczące tango. Oprowadzający nas właściciel częstokroć podkreślał opowiadając nam o tym miejscu, że te przedmioty zdobiły niegdyś salony dobrych domów, kupowały je zamożne osoby, które chciały otaczać się pięknymi rzeczami. On sam przez wiele lat pozyskiwał je, śledząc różne aukcje i odwiedzając antykwariaty. Miejsce emanowało szeroko pojętą historią, każdy z przedmiotów miał zupełnie co innego do opowiedzenia.
Nikon D300 + Nikkor DX AF-S 35mm f/1.8G
Nikon D300 + Nikkor DX AF-S 35mm f/1.8G
Nikon D300 + Nikkor DX AF-S 35mm f/1.8G
Jedna z sal poświęcona jest w dużej mierze kolekcji książek z bajkami dla dzieci. Dopatrzyłem się wśród nich bajek Tuwima, Brzechwy, Konopnickiej, trafiły się też takie polskie klasyczki jak Proszę Słonia i Ferdynand Wspaniały (Ludwik Jerzy Kern), czy angielski Miś zwany Paddington. Remanentu Wandy Chotomskiej niestety nie uświadczyłem, ale i tak byłem pod wrażeniem. Muzeum pobudza przede wszystkim wyobraźnię i skłania do przypomnienia sobie czasów, kiedy świat wydawał się być jak otwarta, barwna księga.
Nikon D300 + Nikkor DX AF-S 35mm f/1.8G
Samotna wycieczka po salkach muzeum była ciekawym doświadczeniem, wręcz intymnym. Z każdej kolejnej gablotce odkrywałem coś zupełnie nowego, co przyciągało uwagę i skłaniało do zadumy, a grająca w tle kojąca melodia podjudzała tylko moje rozmarzenie. Oczywiście, świetną opcją jest poproszenie właścicieli o tour wokół muzeum. Mieliśmy przyjemność usłyszeć od nich wiele ciekawostek, których nie sposób odnaleźć na własną rękę.
W efekcie, spędziliśmy w środku ponad dwie godziny, a jestem pewny, że nie zwróciliśmy uwagi na wszystko, coś na pewno pominąłem. I pod tym względem dziwili mnie niektórzy ludzie, którzy też w tym czasie przechodzili przez salki na szybko, bez jakiejkolwiek refleksji. Zapłacili za coś, a spojrzeli tylko pobierznie. A tu wręcz przeciwnie, należy się zatrzymać i skupić na szczegółach. Tylko wówczas to miejsce poraża swym bogactwem. Jeśli kiedykolwiek tu traficie, naprawdę zwolnijcie i przyjrzyjcie się każdemu eksponatowi z osobna.
Powrotu do przeszłości, ciąg dalszy
O ile do Muzeum Dawno, dawno temu… trafiliśmy przypadkiem, to od samego przyjazdu do Krynicy nastawialiśmy się, aby trafić do miejscowego Muzeum Zabawek. Na tle innych dostępnych atrakcji w okolicy zdecydowanie wyróżniało się swoją ofertą, a wysokie oceny w internecie tylko podsycały nasze oczekiwania. Tym bardziej, że mieściło się całkiem blisko naszego lokum, zaledwie kilka minut spacerem wzdłuż ulicy Pułaskiego. W efekcie, po niemal trzech godzinach siedzenia wśród krasnali trafiliśmy pod przysłowiową rynnę, nieco bliżej naszych czasów.
Nikon D300 + Nikkor DX AF-S 35mm f/1.8G
Samo muzeum mieści się w dosyć niepozornym budynku prywatnym. Na wejściu przywitał nas widok pokaźnej sterty plecaków i kurteczek porozrzucanych pod ścianą. Trafiliśmy na moment wycieczki szkolnej. Wrzawa dobiegająca z korytarzy wzbudziła pewne wątpliwości co do komfortu zwiedzania, ale ostatecznie dzieciaki miały nad nami kilka minut przewagi. Jeśli nie będziemy się zbytnio spieszyć, to będzie luz – pomyślałem. Zresztą, jak miało się później okazać, układ muzeum i jego zawartość zdecydowanie zachęcały do niespiesznego tempa.
Nikon D300 + Nikkor DX AF-S 35mm f/1.8G
Muzeum na początek serwuje nam bogatą wystawkę kolejarską. Z półek witają nas tabory ze wschodnich Niemiec lub Czechosłowacji, zestawy do montowania torów, zabawki parowe skłaniające do eksperymentów. Sporą część ekspozycji zajmuje też interaktywna diorama, przedstawiająca zelektryfikowane górskie miasteczko. Po walnięciu łapą w wielki, płaski przycisk na ścianie zapalają się wszystkie światełka, a pociąg PKP Cargo rusza czym prędzej i przez kilkadziesiąt sekund żwawo pomyka wokół komina. Obserwacja kolejki tak mnie pochłonęła, że zapomniałem o jej sensownym ujęciu. Wiedzcie jednak, że ona tam jest i wciąga.
Nikon D300 + Nikkor DX AF-S 35mm f/1.8G
Jak sięgam pamięcią, kolejki zazwyczaj pojawiały się pod choinką bożonarodzeniową, obok żołnierzyków, gier planszowych, samochodzików, samolotów, lalek i wielu innych świątecznych prezentów, zazwyczaj stłoczone wokół stajenki betlejemskiej. To właśnie im została poświęcona kolejna sekcja, która wydała mi się szczególnie ciepła i pełna nostalgii. Przeniosła mnie w świat, który jeszcze jestem w stanie przywołać w pamięci. Tradycyjne święta, kolędy, świeczki, bombki, anielskie włosy, zaspy śnieżne za oknem i zapach mrozu zmieszany z nutą węgla. W gablocie znalazły się zarówno zabytkowe egzemplarze szopek, ale nie tylko. Jedna z nich, złocona Szopka Krakowska została stosunkowo niedawno, bo w 2000 roku. Jak głosi notka, ofiarował ją miejscowy ksiądz proboszcz z okolicznej parafii grekokatolickiej. Szopkom towarzyszyły teatrzyki marionetkowe, kukiełki, znalazły się też zabytkowe projektory slajdów (w tym niegdyś kultowa “Bajka”).
Nikon D300 + Nikkor DX AF-S 35mm f/1.8G
Nikon D300 + Nikkor DX AF-S 35mm f/1.8G
Im dalej w las, tym więcej drzew. Za kolejnymi zakrętami kryły się kolejne sekcje. Sekcja żołnierzyków, sekcja gier planszowych, sekcja lalkowa. Dwie pierwsze chłonąłem z uwagą, ale zgromadzone lalki wzbudzały we mnie dziwny niepokój. Większość z nich prawdopodobnie pochodziła z Niemiec (one zazwyczaj wyróżniają się przerażającą mimiką twarzy) i świetnie sprawdziłaby się w podrzędnym horrorze, tylko nieliczne wzbudzały sympatię. Wyjątek stanowiła odrębna sekcja lalek Barbie, która sama w sobie wymaga wspomnienia. Barbie w Ferrari, Barbie na plaży, Barbie z Kenem, Barbie Archwium-X, Barbie z Krainy Oz… wszystko, czego chcecie.
Nikon D300 + Nikkor DX AF-S 35mm f/1.8G
Kilka miejsc wzbudziło we mnie lekki dreszczyk emocji. Pierwszym z nich była salka poświęcona w całości klockom Lego. Nagle znalazłem się w miejscu, które niegdyś wzbudziłoby we mnie euforię i nagłą potrzebę posiadania. Gdziekolwiek spojrzeć, spełnienia dziecięcych marzeń, niegdyś dostępne tylko jako obrazek w hipermarketowej gazetce. Kto nie marzył o takim X-Wingu z Gwiezdnych Wojen, Gwieździe Śmierci, pirackim okręcie lub pustynnym grobowcu z kościotrupami? Ktoś tu zebrał ładny kawał pieniądza.
Nikon D300 + Nikkor DX AF-S 35mm f/1.8G
Przyznajmy szczerze, wielkie zestawy Lego zawsze stanowiły pewnego rodzaju rarytas, dostawały je tylko najfajniejsze dzieciaki. Mimo to, ograniczenia paradoksalnie pobudzały wyobraźnię i kreatywność. Przez całkiem długi czas jedną z moich półek zdobił śmigłowiec transportowy według własnego projektu luźno opartego na śmigłowcu PZL Mi-2, który oprócz pilota na pokład mógł zabrać do pięciu ludzików Lego z wraz uposażeniem. Złożyłem go z masy różnych innych, pomniejszych zestawów. Mimo to, był kompletny i funkcjonalny. Fajnie byłoby mieć Millenium Falcona, ale w klockach Lego też chodzi o to, aby z mniejszych elementow zbudować coś własnego, od podstaw.
Nikon D300 + Nikkor DX AF-S 35mm f/1.8G
Przyjemne mrowienie odczułem również na widok gablotki kryjącą w sobie kolekcję figurek z Kinder Niespodzianki. Lwy na biwaku, hiposze w biurze, hiposze na rejsie, słonie na plaży, szkoła krokodyli, pustynne rekiny, rzemieślnicze krasnale, aloha żółwie, imprezowe pingwiny - wszystkie z nich pamiętam! O czym to świadczy? Jestem prehistoryczny, a we wcześnym dzieciństwie jadłem mnóstwo czekoladowych jajek, chociaż część z nich została skonsumowana przez starsze rodzeństwo, po którym odziedziczyłem cżęść z tych figurek. Jedno jest pewne, dzisiaj już nie ma takich eleganckich rzeczy do kolekcjonowania. Każda z tych maleństw to ręcznie malowane dzieło sztuki budżetowej. Powstały w czasach, kiedy Kinder Niespodzianka była warta grzechu, podobnie jak Happy Meal z McDonald’s.
Nikon D300 + Nikkor DX AF-S 35mm f/1.8G
Przyjemnym zaskoczeniem była też gablotka z komputerami i konsolami do gier. Dobrze, że taka mała strefa jest i oferuje możliwość pogrania w Crasha Bandicoot albo Super Mario Bros. na oryginalnym sprzęcie, nawet jeśli jest podłączony pod płaski ekran. Widać, że gablotki zostały zagospodarowane z uwagą i dbałością, niemniej jest wiele innych miejsc w Polsce, które oferują znacznie szerszą perspektywę jeśli chodzi o retro konsolki. W przypadku Muzuem Zabawek w Krynicy znacznie ciekawszym eksponatem, zdecydowanie bardziej wartym podkreślenia jest dla mnie chociażby gra planszowa sprzed 150 lat. Muszę jednak pamiętać, że muzeum nie zostało stworzone wyłącznie z myślą o mnie. Dla niektórych Gamecube może być równie archaiczny.
Nikon D300 + Nikkor DX AF-S 35mm f/1.8G
Nikon D300 + Nikkor DX AF-S 35mm f/1.8G
W pewnym momencie naprawdę poczułem się, jakbym przeniósł się w czasie. Wręcz rzuciło mnie o te 40 lat wstecz i trafiłem prosto do szkolnej ławki. Choć sam nigdy nie uczęszczałem do takiej klasy, wystrój sali lekcyjnej z lat ‘80-tych wydawał się dziwnie znajomy, ale jednocześnie obcy. Mnie na całe szczęście przyszło uczyć się przy prostej, klasycznej ławeczce rodem z Włatcóf móch.
Nikon D300 + Nikkor DX AF-S 35mm f/1.8G
Nikon D300 + Nikkor DX AF-S 35mm f/1.8G
Krynickie Muzeum Zabawek należy zdecydowanie pochwalić za kompleksowy przegląd historii zabawek z okresu ponad 150 lat. Każdy, kto urodził się w XX wieku znajdzie coś, co sam pamięta, a młodsi mogą skonfrontować się z przeszłością. Ja osobiście pamiętam szopki bożonarodzeniowe, kolejki elektryczne, małe samochodziki, żołnierzyki, figurki Kinder Niespodzianki, dziadki do orzechów, planszówki, pluszowe maskotki, lalki Barbie, straszną lalę z ruchomymi oczami, papierowe modele do składania, elementarz Falskiego (z fantastycznymi ilustracjami Janusza Grabiańskiego), zestawy Lego… Jeśli czegoś z gablotek nie pamiętałem osobiście, jestem aboslutnie pewny, że te zabawki sprawiłyby mnóstwo frajdy. Mało powiedzieć, że w tym muzeum spędziliśmy kolejne dwie i pół godziny, tak mocno nas pochłonęło zwiedzanie.
Nikon D300 + Nikkor DX AF-S 35mm f/1.8G
“Każdy dorosły był kiedyś dzieckiem…”
Uprzedając jakiekolwiek sugestie i domysły, nie jest to w żadnym wypadku płatna reklama. W tej kwestii jestem na minus, bo to ja zapłaciłem za wstęp z własnej kieszeni. Jestem za to bogatszy w doświadczenia, szczególnie te wizualne. Piszę o powyższych miejscach, ponieważ wywarły na mnie ogromne wrażenie i uważam je za coś wartego bezinteresownej promocji. Takie miejsca powstają przede wszystkim dzięki temu, że komuś chciało się stworzyć coś fajnego.
W poprzednim wpisie skupiłem się głównie na ogólnym wrażeniu, jakie sprawia Krynica. W efekcie powstał opis nieco „dziaderskiej” rzeczywistości. A przecież Saint-Exupéry miał rację, kiedyś wszyscy byliśmy dziećmi, jeśli nie jesteśmy nimi nadal. To właśnie w dzieciństwie tworzy się zalążek naszych pasji. Co więcej, wiek nie przekreśla prawa do bycia beztroskim.
Nikon D300 + Nikkor DX AF-S 35mm f/1.8G
Wchodzenie w dorosłość bardzo szybko wymaga od człowieka odpowiedzialności, szacowania ryzyka i realizowania zadań, wcale nie pytając nas o zdanie. Dziecięce marzenia powoli ustępują miejsca obowiązkom i oczekiwaniom, szczególnie w polskim domu. Powoli przestajemy próbować nowych rzeczy, trzymamy się utartej ścieżki i dajemy się wciągnąć w bezduszny system codzienności. A potem, po wielu latach przychodzi moment, gdy uświadamiamy sobie, że kiedyś życie wydawało się zupełnie inne, prostsze, ciekawsze. Że kiedyś był czas na odkrywanie nowych rzeczy, że świat oferował możliwości, a nie tylko wymagania. Trudno uniknąć przeciwności losu, świat nie pozwala zwolnić, ale kiedyś usłyszałem takie zdanie: człowiek jest dojrzały wtedy, gdy potrafi ocenić, kiedy powinien być poważny, a kiedy pozwolić sobie na zabawę. Wydaje mi się, że często o tym zapominamy. I nie mam tu na myśli bani u cygana przy flaszeczce. Chodzi mi o konstruktywną zabawę, która daje wytchnienie, ale też rozwija. Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że najczęściej zapominają o tym sami rodzice. Wrzucają swoje dzieci w pewien bezduszny cykl, w który wpędziły ich wcześniejsze pokolenia. Tego nie można, tamtego też nie. Siedź i rób grzecznie co masz robić. Zapomnij o marzeniach, które dawały ci kiedyś nadzieję na lepsze.
Nikon D300 + Nikkor DX AF-S 35mm f/1.8G
Znam kilka takich historii. Ludzie, którzy wrócili do tego, co było kiedyś, i odnaleźli w tym siebie utraconych przed laty. Pewnie sam jestem jedną z takich osób, a przecież ile ja mam lat, starcem raczej nie jestem! Tu i teraz zawsze pozostanie najważniejsze, ale dlaczego nasze dzieciństwo ma zatem popaść w zapomnienie? Jeżeli macie szczególną dla was zabawkę, to pod żadnym pozorem nie dajcie sobie wmówić, że w jakimś wieku nie wypada takich rzeczy trzymać, nie wyrzucajcie jej. To jest przecież część waszej historii, źródło tożsamości i osobistego dziedzictwa.